3.06.2011

Swinie w kosmosie...









Tych kilka stron powstalo ladnych pare lat temu. Pozniej choc i tak daleko od wczoraj, w wersji czarnobialej i z textami Timofa szorta opublikowal Ziniol. Odpuszczam tu dymki ale jesli chodzi o historie to... Ludzkosc wysyla w kosmos ekspedycje w poszukiwaniu obcych cywilizacji. Kosmos jak wiadomo jest dosc duzy, statek bez nadziei powrotu i bez sukcesow przemierza przestrzen a trwa to co najmniej kilka tysiecy lat. W koncu okret natrafia na system sloneczny podobny naszemu. Jeden z czlonkow zalogi zostaje wybudzony z hibernacji ( i nie jest to Kapitan Bomba) bo komp pokladowy stwierdza na powierzchni jednej z planet oznaki zaawansowanej cywilizacji i trzeba to zbadac bo w innym wypadku po cholera cala ta latanina... Coz...Na miejscu nasz heros ogarnia, ze rzeczywiscie powierzchnia tej obcej planety pokryta jest calkowicie obca infrastruktura, i ze czuje sie tam obco. Nigdzie nikogo nie widac, szaro, buro i pogoda nie dopisuje, dzialaja tylko automaty. Jednak jakis regularny sygnal rozchodzi sie z jednej z budowli. Okazuje sie, ze jest to cos w rodzaju grobowca. Okazuje sie, ze pochowalala sie tam ostatnia istota z rasy zamieszkujacej planete. Okazuje sie tez, co jest dosc smutne, ze jest to ludzka kobieta. W zwiazku z czym okazuje sie, ze obca planeta to Ziemia! Zmieniona przez czas do tego stopnia, ze juz zupelnia obca. A wiec, niezaleznie od tego czy ekspedycja zakonczyla sie sukcesem czy porazka statek na misji wrocil do punktu wyjscia. Podobno to juz gdzies bylo. A to, ze to wszystko jest niemozliwe do zrozumienia po samym tylko przejrzeniu powyzszych stron to ja wiem.

Brak komentarzy: